Śmieci
(...) wymowa śmieci i śmietnisk nie kończy się w pradziejowej Jutlandii. Z równie doniosłym i kompetentnym raportem o stanie naszej cywilizacji, upodobaniach i obyczajach wystąpić mogą również w oczach przyszłych archeologów nasze śmieciowe góry. Przykładem służyć może stolica naszego kraju, miasto położone na mazowieckiej równinie, srodze doświadczone przez stulecia swego istnienia, niszczone i odbudowywane. I właśnie na płaskich obrzeżach ciągle rozrastającej się aglomeracji pną się coraz wyżej ku niebu prawdziwe śmieciowe pagóry pełne archeologicznego potencjału. Gdyby nawet wszystkie nasze archiwa i biblioteki spłonęły, ich przepastne trzewia o wiele obszerniej niż śmietniska muszlowe z Jutlandii bez problemu złożyłyby świadectwo, że istnieliśmy naprawdę, pokazałyby, co jedliśmy, w co się ubieraliśmy, jakie były nasze upodobania estetyczne, hobby i fobie.
Śmieci przecież ciągle przybywa i nie jest tajemnicą, że dzieje się tak, bo pozbywamy się rzeczy nazbyt pośpiesznie, pochopnie, nieodpowiedzialnie. Taka jest intencja i natura epoki, w której żyjemy. Właśnie w przepastnych trzewiach podwarszawskiej góry spotykają się wszystkie nasze rzeczy: niegdyś ulubione, zakupione, wybłagane, ukochane, a w końcu wzgardzone i odrzucone. Znajdują tam swój pochówek i ostateczny spoczynek. Przede wszystkim znikają nam z oczu, a o to chodzi nam najbardziej. Ale przecież dopóki nawet tam, w mrocznym kłębowisku, w chaosie i bezwładzie będą istnieć w swej treści i formie, to nadal będą też świadczyć o nas, swych producentach. Spostrzegł to już Martin Heidegger i ogłosił, że każda rzecz wytworzona i użytkowana przez człowieka odsyła do wytwórcy i użytkownika, do jego działań, celów, pragnień i uczuć. Nie ze wszystkim więc umieramy, dopóki rzeczy pamiętają o nas, nawet jeśli są to rzeczy zdegradowane do statusu śmieci. Zdawać musimy sobie jednak sprawę, że jest to pamięć przewrotna, niosąca świadectwo o tym, czego zazwyczaj, gdy żyjemy, staramy się unikać, co chcemy ukryć, usunąć z oczu. W tym sensie śmietnik to niepokojące memento, że wbrew naszym oczekiwaniom taka właśnie, a nie ta bardziej oczekiwana pamięć może po nas pozostać.
Śmieci przecież ciągle przybywa i nie jest tajemnicą, że dzieje się tak, bo pozbywamy się rzeczy nazbyt pośpiesznie, pochopnie, nieodpowiedzialnie. Taka jest intencja i natura epoki, w której żyjemy. Właśnie w przepastnych trzewiach podwarszawskiej góry spotykają się wszystkie nasze rzeczy: niegdyś ulubione, zakupione, wybłagane, ukochane, a w końcu wzgardzone i odrzucone. Znajdują tam swój pochówek i ostateczny spoczynek. Przede wszystkim znikają nam z oczu, a o to chodzi nam najbardziej. Ale przecież dopóki nawet tam, w mrocznym kłębowisku, w chaosie i bezwładzie będą istnieć w swej treści i formie, to nadal będą też świadczyć o nas, swych producentach. Spostrzegł to już Martin Heidegger i ogłosił, że każda rzecz wytworzona i użytkowana przez człowieka odsyła do wytwórcy i użytkownika, do jego działań, celów, pragnień i uczuć. Nie ze wszystkim więc umieramy, dopóki rzeczy pamiętają o nas, nawet jeśli są to rzeczy zdegradowane do statusu śmieci. Zdawać musimy sobie jednak sprawę, że jest to pamięć przewrotna, niosąca świadectwo o tym, czego zazwyczaj, gdy żyjemy, staramy się unikać, co chcemy ukryć, usunąć z oczu. W tym sensie śmietnik to niepokojące memento, że wbrew naszym oczekiwaniom taka właśnie, a nie ta bardziej oczekiwana pamięć może po nas pozostać.
Zdzisław Skrok: Wymowność rzeczy
Tim Noble & Sue Webster: Falling Apart, Wild Mood Swings
Tim Noble & Sue Webster: Falling Apart, Wild Mood Swings
Komentarze
Prześlij komentarz