Król jest... łysy

O zamianie IV RP w monarchię jakoś ostatnio ucichło. Wydaje się, że autorzy projektu, stwierdziwszy, iż idea ogólnonarodowego entuzjazmu nie wzbudza, rzecz sobie darują. I owa historia, jak i wiele innych jej podobnych, przejdzie już bez większego rozgłosu do annałów polskiej wynalazczości. Oczywiście pewnym być tego nie można. Wszak jakoweś cudowne widzenie może się przydarzyć nie tylko politykom szeregowym czy ministrowi Giertychowi (do czego jużeśmy się przyzwyczaili i co zgodne jest z tak zwanym rozkładem normalnym nienormalności), ale i osobom, od których w państwie coś rzeczywiście zależy. A że, jak niektórzy głoszą, wiek dwudziesty pierwszy ma być wiekiem duchowości, mistycyzmu i innych podobnych ewenementów, to i widzenia mogą się nasilić i dotknąć osoby dotychczas na umyśle zdrowe (zdrowe przynajmniej wedle powszechnego mniemania, bo zdania specjalistów byłyby w tej kwestii zapewne podzielone).

Ale przecież nie o paranoi wśród rządzących miałem pisać - to wszak rzecz trywialna. Sprawa jest znacznie poważniejsza i znacznie bardziej frapująca.

Gdy na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku powstawały fundamenty nowoczesnej logiki, pojawiło się wiele rozmaitych problemów. Jednym z nich był status zdania typu: obecny król Francji jest łysy (Francja w owym czasie króla już nie miała). Otóż w sprzeczności z prawem wyłączonego środka ani to zdanie, ani jego zaprzeczenie nie było prawdziwe - inaczej mówiąc, zdanie obecny król Francji jest łysy nie było ani prawdziwe, ani fałszywe. A to, w naszym kręgu kulturowym zwłaszcza, stanowi już pewien problem. Rzecz próbowano rozwiązać rozmaicie. Najbardziej znanym sposobem jest teoria deskrypcji Russella; później doszła do tego jeszcze Strawsona teoria presupozycji. Szczegółów owych teorii nie przytaczam (zainteresowanych odsyłam choćby do Wikipedii), gdyż do naszego przypadku - przypadku osadzenia na tronie przedmiotu kultu - niczego konstruktywnego one nie wnoszą. Nasz polski przypadek jest, jak zawsze, niesprowadzalny do jakichkolwiek teorii. Tutaj bowiem już nie tylko logika się chwieje, ale i fundamenty teorii bytu wydają się być zagrożone.

Toteż zanim nasi domorośli legislanci-filozofowie sprokurują kolejny metafizyczny wynalazek, zanim wpadniemy w kolejną sejmowo-semiotyczną aferę, zanim po raz któryś okaże się, że Polak mądry po szkodzie, może, zawczasu, wartałoby sobie postawić pytanie: jakąż wartość logiczną, jaki status ontologiczny będzie miało, po intronizacji, zdanie "Obecny król Polski jest łysy" ?

Komentarze