Powódź

Wody ciuteńko opadły, ale to jeszcze nie koniec. Bo ja już przed poprzednimi wyborami prorokowałem, że to się tak skończy, jak się i skończyło. Seryjnie. Jak nie wierzysz, to się spytaj Władka Farcika. Mówiłem mu: Władek, jak słońce słońcem, w przyszłem roku to będzie powódź. Pewne jak w banku. Tom wydedukował całkiem naukowo, a od tego, rozumiesz, nie ma odwołania. Bo to jest tak: jak, może pamiętasz, Buzek kończył urzędowanie, była powódź; jak wcześniej Cimoszewicz kończył urzędowanie, też była powódź; przy tamtych prezydenckich - była powódź; przy ostatnich samorządowych też była powódź - ino że na mniejszą skalę, ale to by się i zgadzało, bo to dupa nie wybory. A że wtedy była i wtedy była, i wtedy była, to stawiam osiemdziesiąt cztery do siedmiu, że i tera będzie; bo i czegóż by miało nie być, co to, tera będą lepsi?

Ja ci mówię - tak do Władka mówiłem - że tera jeszcze większa powódź będzie, bo razem w jednem roku zeszły się prezydenckie i parlamentarne: to będzie powódź jak jasna cholera! I jak mówiłem wonczas, że będzie, tak i była: ino że nie powódź u nas, jeno susza w Portugalii. Aleć to szczegół, a szczegóły są dla urzędników, co nie mają nic lepszego do roboty i tylko zawracają człekowi siedzenie z darma racji. A mnie nie chodziło o jakiś tam urzędniczy duperel, rozumiesz, a ino o ogólny związek przyczynowo-skutkowy. I w tem względzie wszystko się zgadzało jak na piśmie. U mnie słowo to jak amen w pacierzu.

A właśnie z tego, że dwa lata temu była nie powódź, a susza, tera mamy przedterminowe wybory. Porządek musi być. Ale dzięki mojej naukowej indukcji przynajmniej będzie wiadomo, że należy się zawczasu przygotowywać. To będzie nowe prawo mojego imienia, tylko muszę je zanotować we wzorach (bo inaczy nie przyjmują) i wysłać do jakiego naukowego pisma. Jak idą wybory, to trza na larum wołać i na gwałt przygotowywać się do klęski żywiołowy. Bo będzie plaga, gomora i skaranie boskie.

Komentarze