Nieśmiertelny

Najpierw padło na Robocopa. Jednak po namyśle uznałem za mało prawdopodobne, by w XVII w. istniała tak zaawansowana robotyka. Z samym szkieletem jakiś zdolny kowal może by i sobie dał radę, jednak reszta zdaje się wymagać materiałów znacznie bardziej zaawansowanych technologicznie aniżeli te, do których dostęp mieli ówcześni rzemieślnicy. Potrzebny byłby więc wynalazca-naukowiec, jakiś proto-Frankenstein, chociaż oczywiście przyjmując taką wersję wydarzeń natrafiamy na kolejne trudności.

Ale można też postać z obrazu Fransa Snydersa uznać za Supermana albo innego Nieśmiertelnego. Przebrał się taki za kucharkę dla niepoznaki, tropiąc łotra-alchemika lub też samemu uchodząc przed jakim potężnym przeciwnikiem.

Osoba kucharki, gospodyni-służącej, nadaje się w sam raz, jako że mało kto zwróci w takim przypadku uwagę na gabaryty i muskulaturę przebierańca. Popatrzcie na te dłonie: ileż to trzeba godzin spędzonych na ćwiczeniach... A i twarz w wyrazie męska, masywna, o rysach ostrych i mało subtelnych, a tylko wygładzonych i zmiękczonych pudrem i makijażem. I czepek kryjący pewnie pierwsze objawy łysienia.
kaczka
Chyba że to nie ludowy bohater, ale przebrany kowal-transwestyta, dający w ten sposób upust swoim skłonnościom, zakazanym i piętnowanym w tamtych czasach. Narzędzie, którego z wprawą i kunsztem używa do kruszenia ostryg, podpierałoby taką hipotezę.

Lecz istnieje możliwość jeszcze inna: androgyn, istota nie tyle nawet dwupłciowa, co stanowiąca ową archetypiczną pierwotną płeć, idealne i jednoczące połączenie przeciwieństw. I w ten sposób zataczamy koło: androgyn: Adam Kadmon, Światowid - i ich następcy w postaci całego szeregu Nieśmiertelnych, pojawiających się w ciągu wieków tu i ówdzie pod najrozmaitszymi postaciami, i jeden z nich uwieczniony na obrazie Snydersa jako kowal-transwestyta. Kto więcej z tego obrazu odgadnie, niechaj będzie zdrowy.

Komentarze