Kochajcie się nawzajem

- Mędrzec jest z konieczności sceptykiem - odparł doktor. - "Cóż ja wiem? Gnohti seauton", powiadał Sokrates. To bardzo słuszne, nadmiar we wszystkim jest wadą. Ale głupieję z podziwu, kiedy pomyślę, że to wystarczyło, aby przechować imię Sokratesa do naszych czasów. Cóż takiego jest w tej filozofii? Ostatecznie niewiele. Kiedy się pomyśli, że Charcot i inni dokonali prac tysiąc razy wybitniejszych i które przynajmniej opierają się na czymś - zanik reakcji źrenic jako objaw paraliżu postępowego - i że ich prawie zapomniano! W rezultacie, Sokrates to nie żadna nadzwyczajność. To są ludzie, którzy nie mieli nic do roboty, pędzili życie przechadzając się i bawiąc w dysputy. To tak jak Chrystus: "Kochajcie się nawzajem", to bardzo ładne.

- Mój drogi - prosiła pani Cottard.

- Oczywiście, żona protestuje, to są wszystko neuropatki.

- Ależ, mężusiu, nie jestem neuropatką - szepnęła pani Cottard.

- Jak to! Nie jest neuropatką! Kiedy syn jest chory, ona zdradza symptomy bezsenności. Ale ostatecznie uznaję, że Sokrates et consortes to jest potrzebne dla wyższej kultury, żeby mieć cytaty na pokaz. Cytuję zawsze: "Gnohti seauton", uczniom z pierwszego kursu. Stary Bouchard dowiedziawszy się o tym powinszował mi.

-Nie należę do fanatyków formy dla formy, tak jak nie snobowałbym się w poezji na wyrafinowane rymy - podjął Brichot. - Ale bądź co bądź, Komedia ludzka - bardzo mało ludzka - za wiele wykazuje przeciwieństwa do tych dzieł, w których forma przerasta treść, jak powiada stary drań Owidiusz. I wolno wybrać ścieżkę pośrednią, która wiedzie do probostwa w Meudon lub do pustelni w Ferney, w równej odległości od Vallée-aux-Loups, gdzie René wspaniale dopełniał obowiązków pontyfikatu bez litosierdzia, i od les Hardies, gdzie Honoré de Balzac, szarpany przez komorników, nie przestawał gryzmolić na intencję swojej Polki, jako gorliwy apostoł galimatiasu.

- Chateaubriand jest o wiele żywszy, niż pan sądzi, a Balzac jest i tak wielki pisarz - odparł pan de Charlus, jeszcze zbyt nasiąknięty gustem Swanna, aby móc cierpliwie znosić Brichota. - Balzac znał nawet te namiętności, które cały świat ignoruje albo bada jedynie po to, aby je piętnować. Nie mówiąc o nieśmiertelnych Straconych złudzeniach; Sarrazine, Dziewczyna o złotych oczach, Namiętność w pustyni i w puszczy, nawet dość enigmatyczna Żółta kochanka starczą na poparcie tego, co mówię.

M. Proust: Sodoma i Gomora. Przekład Boya.

Komentarze