Bundeswehra

Bundeswera ma umowę z podwykonawcą, który obsługuje ich IT.

Ta firma od IT zatrudnia podwykonawcę, który zajmuje się jej logistyką.

Firma logistyczna zatrudnia podwykonawcę od ich spraw personalnych, który zatrudnia mnie.

Powiedzmy, że żołnierz A przenosi się o dwa pokoje dalej w tym samym korytarzu. Zamiast po prostu przenieść komputer, musi wypełnić formularz.

Podwykonawca odpowiedzialny za IT otrzymuje formularz, jej pracownicy go czytają i zatwierdzają, po czym przekazują go do firmy logistycznej.

Firma logistyczna musi następnie zatwierdzić przeprowadzkę w obrębie korytarza, a do realizacji wezwie nasz personel.

Pracownicy biurowi mojej firmy robią następnie, co do nich należy, po czym kolej na mnie.

Dostaję e-maila: „Bądź w koszarach B o godzinie C”. Zwykle te koszary są oddalone o sto do pięciuset kilometrów od mojego domu, więc wynajmuję samochód. Biorę samochód z wypożyczalni, jadę do koszar, zgłaszam dyspozytorom, że dotarłem na miejsce, wypełniam formularz, odłączam komputer, pakuję go do pudła, zapieczętowuję pudło, potem facet z firmy logistycznej przenosi pudło do pokoju obok, gdzie ja odpieczętowuję pudło, wypełniam kolejny formularz, podłączam maszynę, dzwonię na dyspozytornię, żeby zgłosić im, ile czasu zajęło mi zadanie, zbieram kilka podpisów, jadę moim wynajętym wozem z powrotem, wysyłam dyspozytorowi list z całą papierkową robotą, po czym inkasuję zapłatę.

Tak więc po to, żeby jeden żołnierz nie musiał pokonywać pięciu metrów z komputerem, dwóch ludzi przez w sumie sześć do dziesięciu godzin musi wypełnić około piętnastu stron makulatury i zmarnować dobrych pięćset euro z kieszeni podatników.

Bundeswehra

David Graeber: Praca bez sensu. Przełożył Mikołaj Denderski
Ilustracja: Alexander Markus: Mountain Infantry Mortar Mules


Komentarze