Koty nie lubią miodu

Niewiarygodne? A jednak. A jako że sam byłem tym faktem niezmiernie zaskoczony, to i zbadałem zjawisko dokładnie i dogłębnie, z zachowaniem wszelkich wymogów metodologicznych. Zaczęło się całkiem niewinnie. Jadłem sobie drugie śniadanie - ot solidna pajda razowego chleba z miodem i szklanka kakao - gdy do kuchni zawitała moja Kicia. Podeszła, usiadła na podłodze niedaleko i dawaj się we mnie wpatrywać. A mało tego, że się wpatruje, to jeszcze ślepiami znacząco mruga, łebkiem kręci, mruczy coś słodko pod nosem. W końcu łapkami zaczęła przebierać, podnosić to jedną, to drugą, a przy tym ciche, proszące kocie miau jej się z pyszczka wyrwało.