O czym mruczą koty...
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdG_D_TRP1XUAntQ4tSSvpjTpB-rrq2Sds0-bzywTqn2DXwxbRQb-XnfIwAtbDjf1_XzHRfast-LOFv7mqp1R6ApF2rWe2ry_D_PRBeLV_nQa4t8AYeChezWdVP8N095pKIF2s8d7eZfju/s400/20.jpg)
Był to jakiś październikowy, jesienny dzień. Spacerując wśród pól, spotkałem Kota. Grzał się na słońcu pod miedzą, wyciągnięty i rozleniwiony. Posiedzieliśmy chwilę razem, a potem Kiciu przeciągnął się, otrzepał z kurzu i ruszył w pole. Daleko jednak nie poszedł, kilka metrów, na ugór, gdzie rosła sucha i pożółkła trawa. Tam sobie przycupnął obok ziemnej norki, rzucił na mnie okiem, dając do zrozumienia, coby mu nie przeszkadzać, bo to sprawa bardzo poważna. A po pewnym czasie zaczął z cicha pomrukiwać, szło to jakoś tak: